poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 8

*oczami Julii*

Rano obudziłam się jako pierwsza delikatnie odsunęłam od siebie chłopaków ,którzy się do mnie przytulili. Zeszłam z domku wygasiłam niedopałki ogniska i ruszyłam w stronę domu. Postanowiłam że zrobię chłopakom śniadanie w zamian za wczoraj a potem pójdę sobie... Tak posłucham Liama i odejdę zanim coś zepsuję. Weszłam do kuchni i od razu postanowiłam że zrobię gofry. Po ok, piętnastu min. Były gotowe a chłopcy jeszcze spali. Zabrałam się za list pożegnalny przecież nie odejdę bez tego.
Drodzy chłopcy !
Chciałam się pożegnać, to nawet dobrze że śpicie bo niespecjalnie to potrafię.
Dzięki za te dwa dni wspaniałej zabawy jesteście naprawdę super. Wiedzcie że moje marzenie się spełniło poznałam mój ulubiony zespół! To nie wasza wina że odchodzę po prostu ktoś mi uświadomił że prosta dziewczyna z Polski nie może się prowadzać z tym słynnym zespołem One Direction. Albumem się nie przejmujcie Niall pisze świetne teksty. Nie przejmujcie się mną i nie szukajcie mnie ale pamiętajcie że ja nigdy was nie zapomnę.
Buziaki
xoxo Julia
P.S Zostawiam wam moją szczęśliwą bransoletkę mnie już uszczęśliwiła teraz czas na was...


Nie ukrywam że płakałam pisząc ten list. Poszłam jeszcze odłożyć bluzę Nialla. List i bransoletkę zostawiłam na blacie. Jeszcze raz się obejrzałam i wyszłam. Ruszyłam przed siebie na domiar złego zaczęło padać i teraz pożałowałam że nie mam bluzy Nialla. Na szczęście byłam już niedaleko i włączyłam ich piosenkę co z tego że na razie mają ich tylko trzy na pewno znajdzie się dziewczyna o wiele zdolniejsza ode mnie i to ona napisze im piosenki na album a jeśli nie to zostaje Niall... jestem ciekawa czy ktoś go uświadomił że naprawdę dobrze pisze. Idąc i rozmyślając nawet nie zauważyłam że jestem na miejscu.
-Witaj szara codzienności- westchnęłam wchodząc do środka.
Padłam na kanapę a po chwili zadzwonił telefon, dzwoniłam mama... w końcu ktoś bliski jakiś miły głos... ale zdziwiłam się rodzice nie odzywali się już od miesiąca.
-Halo?-odebrałam
-Nienawidzę cię-mama krzyczała do telefonu-ty szmato- zaczełam mnie wyzywać.
-Ale mamo...-powiedziałam dławiąc się łzami.
-Nie nazywaj mnie tak jesteś adoptowana. A teraz zginął mój mąż dlatego ze jechał cię odwiedzić ty niewdzięcznico zabiję cię jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało. Żałuję że kiedykolwiek zdecydowałam się na adopcję. Przestaję łożyć na twoją naukę i utrzymanie nie masz po co wracać do domu. Dla mnie jesteś robakiem którego z przyjemnością wdepczę w ziemię. Od dziś cię nie znam. I ja ci radzę pożegnaj się z życiem bo długo nie pociągniesz.- potem jeszcze mnie powyzywała pogroziła mi ale ja już nie słuchałam na koniec rzuciła słuchawką. Ja nic nie zrobiłam ,zaniemówiłam a łzy płynęły mi nieprzerwanym ciągiem. Kobieta do ,której całe życie mówiłam ,,mamo" właśnie mi groziła za coś na co nie miałam wpływu . Jej mąż zginął i obwinia o to mnie. O pieniądze i mieszkanie nie muszę się martwic bo mam jeszcze trochę oszczędzone dzięki Nandos a mieszkanie jest opłacone z góry do końca roku. A z tego co powiedziała ta kobieta nie pożyję sobie długo. Znałam ją całe życie i wiem że nie żartuję, ile osób zniknęło kiedy zalazło jej za skórę.... Poszłam do lodówki i wyjęłam lody a z szafek wyciągnęłam wszystkie słodkości. Usiadłam na kanapie i głaskając kota próbowałam zatopić łzy w jedzeniu. Moje całe życie legło w gruzach.

2 komentarze:

  1. Ojeju! Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. Przyznam, że mi się smutno zrobiło. Liczę jednak na szczęście a nie smutek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ?! jakie teksty... ;( liczę na to że Julka bd z Niallerem ♥

    OdpowiedzUsuń