piątek, 19 października 2012

Rozdział 13

                                          oczami Julii

Kiedy się obudziłem Nialla już przy mnie nie było... za to znalazłam liścik.

Droga Julio
Wyszyłem bo chłopcy dzwonili że jestem im potrzebny. Ty spałaś tak słodko że nie miałem serca Cię budzić...
Twój Niall

P.S W lodówce są słodkie lody na gorzkie łzy.

Oooo.... jakie to miłe-pomyślałam. Potem się ogarnęłam... zjadłam trochę tych lodów (skąd on wiedział że toffi to mój ulubiony smak.?) posprzątałam. W końcu usiadłam bo poczułam że nadchodzi fala natchnienia. Po godzinie miałam już trzy piosenki i zero natchnienia. Ale to i tak dużo... coś czuję że jak tak dalej pójdzie album wyjdzie niedługo. Zaczęłam się zastanawiać kim są moi biologiczni rodzice. ... czy mam jakieś rodzeństwo... czemu mnie zostawili. Postanowiłam zadzwonić do Alana znaczy do mojego przyjaciela, kiedyś kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce przyjaźniliśmy się i robimy to do dziś. To właśnie on mnie tu wysłał no i oczywiście dzięki niemu tak dobrze znam angielski przynajmniej tak sądzę bo nie ma innego wytłumaczenia na to że mówię jak rodowita angielka chyba że moi rodzice są anglikami ... nagle mam tyle pytań i tak wiele wątpliwości.
-Dzwonię- postanowiłam... odebrał po drugim sygnale.
-Julia!!!-wykrzyknął radośnie.-cieszę się że dzwonisz! Jak tam u ciebie ? Poznałaś kogoś czemu się nie odzywałaś? -zasypał mnie gradem pytań i piszczał przy tym jak mała dziewczynka w czasie świąt. A no tak zapomniałam... Alan jest gejem . W skrócie opowiedziałam mu cała historię a potem spytałam go czy nie mógł by porozmawiać z tatą żeby pomógł mi w odnalezieniu prawdziwych rodziców. Bo w końcu jego tata jest uhm... no... kimś tam w sądzie.
-Jasne spytam go a teraz wybacz ale Nina ma do mi sprawę muszę kończy. Buziaczki!-powiedział i rozłączył się.
-No tak Alan zawsze chętny do pomocy.-westchnęłam i postanowiłam iść na spacer do pobliskiego lasu. Szybko założyłam buty i kurtkę ... wyszłam. Szłam sobie ścieżką i słuchałam muzyki nagle zza jakiegoś krzaka wyskoczył facet w masce i rzucił się na mnie z nożem. Szybko odskoczyłam ale on zdążył mnie dosięgnąć a dokładniej moje udo. Patrzyłam jak na moich spodniach rozkwita czerwona plama. Na szczęście zadzwonił telefon i to go chyba wystraszyło bo uciekł. Szybko zdjęłam apaszkę i zrobiłam prowizoryczną opaskę uciskową. Odebrałam telefon, to był Alan dzwonił aby powiedzieć mi ze jego tata przyjrzy się mojej sprawie.... jak najszybciej się rozłączyłam o napadzie nie wspomniałam bo po co zasypywać go moimi problemami. On właśnie uratował mi życie. Szłam przed siebie i wyszłam na drugą stronę lasu ale już nie wiedziałam gdzie jestem. Na to by zawrócić nie miałam już siły wyjęłam telefon i wybrałam numer Harrego ponieważ był pierwszy na liście. Szybko powiedziałam mu co zaszło i poprosiłam by po mnie przyjechali podałam mu nazwę ulicy.
-Harry ale niech Louis prowadzi dobrze?-spytałam
-Ej ja też sobie nie źle radzę!-oburzył się- ale dla ciebie wszystko. Nie ruszaj się zaraz będziemy.-powiedział i pospiesznie się rozłączył.. Dotarli do mnie po dziesięciu minutach. Harry Zayn Louis i Liam wyskoczyli z auta zdziwiłam się że Niall nie przyjechał ale cóż jego sprawa. Zayn zaraz podbiegł do mnie z apteczką w reku. Liam pochwalił pój prowizoryczny opatrunek,który Zayn zaraz zdjął i opatrzył mi nogę tak jak należy. Harry przez ten czas próbował mnie pocieszyć ale skończyło się na tym że to ja pocieszałam jego.
-Dobra, Zayn trzeba jechać do szpitala?-spytał Louis kiedy Zayn oceniał swoje dzieło.
-Nie nie sądzę posmarowałem wszystko maścią wiec do dwóch dni powinno się zagoić.-stwierdził mulat z poważna miną.
-To teraz jedziemy do domu a ty opowiesz nam co się stało, od samego początku znaczy odkąd się obudziłaś-zażądał nadal zmartwiony Harry- A teraz do auta.
-Dobra-powiedziałam i spróbowałam wstać... niestety noga nie wytrzymała ciężaru zachwiałam się i upadłabym gdyby Louis mnie nie złapał.
-Oj ty łamago..-pokręcił głową następnie wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu w ślad za nim poszła cała reszta.
-Co jest z Niallem- spytałam kiedy już ruszyliśmy.
-Stało się dokładanie to co przewidział Harry siedzi w domku ale jeszcze nie wiemy o co mu chodzi- wyjaśnił Liam.
-Może spróbujesz z nim pogadać?- spytał Harry.
-Jasne porozmawiam z nim jak tylko coś zjem.- postanowiłam bo byłam strasznie głodna.
-Spoko, Zayn przygotował chilli-ucieszył się Loczek- ale w takim stanie to ty się nigdzie nie ruszysz. - zmartwił się. - nie szkodzi nakarmię cię-postanowił
-Ale...-chciałam zaprotestować ale mi przerwał.
-A..a...a siedzisz cichutko od teraz zamieniam się w twoja prywatną opiekunkę i robisz to co ja chcę a ja chcę abyś była cicho.-powiedział-będziesz moim dzieciątkiem będę się tobą opiekował karmił usypiał....- ciągnął- no i co tam się jeszcze robi z dziećmi....
-Tak czy tak półprofesjonalna opiekę masz zapewnioną.-zaśmiał się Zayn.
-No cóż miło będzie mieć taka opiekę. W końcu ktoś się mną zajmie.-Pomyślałam i ani się obejrzałam byliśmy na miejscu. 


******************************************************

Hej zauważyłam że jednak ktoś wchodzi jak widzicie jest już ponad 200 wejść. Dla mnie sukces. A tutaj mam coś dla was tak na dobry dzień :)))) 









 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz