oczami
Julii
Kiedy się obudziłem Nialla już przy mnie nie było... za to znalazłam
liścik.
Droga
Julio
Wyszyłem
bo chłopcy dzwonili że jestem im potrzebny. Ty spałaś tak słodko
że nie miałem serca Cię budzić...
Twój Niall
P.S
W lodówce są słodkie lody na gorzkie łzy.
Oooo....
jakie to miłe-pomyślałam. Potem się ogarnęłam... zjadłam trochę
tych lodów (skąd on wiedział że toffi to mój
ulubiony smak.?) posprzątałam. W końcu usiadłam bo poczułam że
nadchodzi fala natchnienia. Po godzinie miałam już trzy piosenki i
zero natchnienia. Ale to i tak dużo... coś czuję że jak tak dalej
pójdzie album wyjdzie niedługo. Zaczęłam się zastanawiać
kim są moi biologiczni rodzice. ... czy mam jakieś rodzeństwo...
czemu mnie zostawili. Postanowiłam zadzwonić do Alana znaczy do
mojego przyjaciela, kiedyś kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce
przyjaźniliśmy się i robimy to do dziś.
To właśnie on mnie tu wysłał no i oczywiście dzięki niemu tak
dobrze znam angielski przynajmniej tak sądzę bo nie ma innego
wytłumaczenia na to że mówię jak rodowita angielka chyba że
moi rodzice są anglikami ... nagle mam tyle pytań i tak wiele
wątpliwości.
-Dzwonię-
postanowiłam... odebrał po drugim sygnale.
-Julia!!!-wykrzyknął
radośnie.-cieszę się że dzwonisz! Jak
tam u ciebie ? Poznałaś kogoś czemu się
nie odzywałaś? -zasypał mnie gradem pytań i piszczał przy tym
jak mała dziewczynka w czasie świąt. A
no tak zapomniałam... Alan jest gejem . W skrócie
opowiedziałam mu cała historię a potem spytałam go czy nie mógł
by porozmawiać z tatą żeby pomógł mi w odnalezieniu
prawdziwych rodziców. Bo w końcu jego tata jest uhm... no...
kimś tam w sądzie.
-Jasne
spytam go a teraz wybacz ale Nina ma do mi sprawę muszę kończy.
Buziaczki!-powiedział i rozłączył się.
-No
tak Alan zawsze chętny do pomocy.-westchnęłam i postanowiłam iść
na spacer do pobliskiego lasu. Szybko założyłam buty i kurtkę ...
wyszłam. Szłam sobie ścieżką i słuchałam muzyki nagle zza
jakiegoś krzaka wyskoczył facet w masce i rzucił się na mnie z
nożem. Szybko odskoczyłam ale on zdążył mnie dosięgnąć
a dokładniej moje udo. Patrzyłam jak na moich spodniach rozkwita
czerwona plama. Na szczęście zadzwonił telefon i to go chyba
wystraszyło bo uciekł. Szybko zdjęłam apaszkę
i zrobiłam prowizoryczną opaskę uciskową. Odebrałam telefon, to
był Alan dzwonił aby powiedzieć mi ze jego tata przyjrzy się mojej
sprawie.... jak najszybciej się rozłączyłam
o napadzie nie wspomniałam bo po co zasypywać
go moimi problemami. On właśnie uratował mi życie. Szłam przed
siebie i wyszłam na drugą stronę lasu ale już nie wiedziałam
gdzie jestem. Na to by zawrócić nie miałam już siły wyjęłam
telefon i wybrałam numer Harrego ponieważ był pierwszy na liście.
Szybko powiedziałam mu co zaszło i poprosiłam by po mnie
przyjechali podałam mu nazwę ulicy.
-Harry
ale niech Louis prowadzi dobrze?-spytałam
-Ej
ja też sobie nie źle radzę!-oburzył się- ale dla ciebie wszystko.
Nie ruszaj się zaraz będziemy.-powiedział i pospiesznie się
rozłączył.. Dotarli do mnie po dziesięciu
minutach. Harry Zayn Louis i Liam wyskoczyli z auta zdziwiłam się
że Niall nie przyjechał ale cóż jego sprawa. Zayn zaraz
podbiegł do mnie z apteczką w reku. Liam pochwalił pój
prowizoryczny opatrunek,który Zayn zaraz zdjął i opatrzył
mi nogę tak jak należy. Harry przez ten czas próbował mnie
pocieszyć ale skończyło się na tym że
to ja pocieszałam jego.
-Dobra,
Zayn trzeba jechać do szpitala?-spytał
Louis kiedy Zayn oceniał swoje dzieło.
-Nie
nie sądzę posmarowałem wszystko maścią
wiec do dwóch dni powinno się zagoić.-stwierdził
mulat z poważna miną.
-To
teraz jedziemy do domu a ty opowiesz nam co się stało, od samego
początku znaczy odkąd się obudziłaś-zażądał
nadal zmartwiony Harry- A teraz do auta.
-Dobra-powiedziałam
i spróbowałam wstać... niestety noga nie wytrzymała
ciężaru zachwiałam się i upadłabym gdyby Louis mnie nie
złapał.
-Oj
ty łamago..-pokręcił głową następnie wziął mnie na ręce
i zaniósł do samochodu w ślad za nim poszła cała reszta.
-Co
jest z Niallem- spytałam kiedy już ruszyliśmy.
-Stało się dokładanie to co przewidział Harry
siedzi w domku ale jeszcze nie wiemy o co mu chodzi- wyjaśnił Liam.
-Może
spróbujesz z nim pogadać?- spytał
Harry.
-Jasne
porozmawiam z nim jak tylko coś zjem.- postanowiłam bo byłam
strasznie głodna.
-Spoko,
Zayn przygotował chilli-ucieszył się Loczek- ale w takim stanie to
ty się nigdzie nie ruszysz. - zmartwił się. - nie szkodzi nakarmię
cię-postanowił
-Ale...-chciałam
zaprotestować ale mi przerwał.
-A..a...a
siedzisz cichutko od teraz zamieniam się w twoja prywatną opiekunkę
i robisz to co ja chcę a ja chcę abyś była
cicho.-powiedział-będziesz moim dzieciątkiem
będę się tobą opiekował karmił usypiał....- ciągnął- no i co
tam się jeszcze robi z dziećmi....
-Tak
czy tak półprofesjonalna opiekę masz zapewnioną.-zaśmiał
się Zayn.
-No
cóż miło będzie mieć taka
opiekę. W końcu ktoś się mną
zajmie.-Pomyślałam i ani się obejrzałam byliśmy
na miejscu.
******************************************************
Hej zauważyłam że jednak ktoś wchodzi jak widzicie jest już ponad 200 wejść. Dla mnie sukces. A tutaj mam coś dla was tak na dobry dzień :))))
******************************************************
Hej zauważyłam że jednak ktoś wchodzi jak widzicie jest już ponad 200 wejść. Dla mnie sukces. A tutaj mam coś dla was tak na dobry dzień :))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz