poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 5

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Zwlokłam się z łóżka ubrana w dużą koszulę sięgającą do połowy ud i krótkie spodenki których w ogóle nie było widać czyli podsumowując piżamę. Właśnie w takim stroju otworzyłam drzwi a za nimi stała piątka naprawdę przeuroczych chłopców. Jeden w paski drugi z kanapką w dłoni następny z burzą loków na głowie czwarty próbował ułożyć włosy przeglądając się w mini lusterku, ostatni jadł lody widelcem. Kiedy tylko ich zobaczyłam wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
-Julia co ty tu robisz?- spytał Louis marszcząc brwi.
- No tak ja tu mieszkam- odpowiedziałam
- No po prostu wiedziałem że skądś znam to miejsce - stwierdził Niall
- To w takim razie wychodzi na to że...- powiedział podekscytowany Zayn- Mała wygrałaś!!!! Jesteś naszą nową tekściarką no i jedziesz z nami na Majorkę!!!!- Zaczęłam skakać jak głupia a chłopcy przyglądali mi się spod uniesionych brwi rzuciłam się każdemu na szyję.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę!!!- powiedziałam jeszcze raz ściskając ich. -Wiesz nie chcę cię gasić ale czemu nie jesteś w pracy? - spytał Harry dopiero teraz spojrzałam na zegarek
-Za pół godziny mam być w pracy....- wytrzeszczyłam oczy. Nagle spostrzegłam że nadal stoimy w progu. zaprosiłam chłopców do środka.
- Czujcie się jak u siebie a teraz przepraszam muszę się ubrać i przygotować do pracy- powiedziałam i biegiem ruszyłam na górę do swojego pokoju. W ciągu 10 min umyłam się uczesałam i umalowałam. Założyłam luźny sweter dżinsy i trampki. Wychodząc jeszcze krytycznie spojrzałam w lustro.
Od biedy może być - westchnęłam i ruszyłam na dół a tam zobaczyłam przekomiczną scenę; cała czwórka goniła biednego Liama z łyżeczkami w ręku. Chłopak chyba zapomniał że z mną nie przepada bo schował się z moimi plecami.
-Ratunku- wrzasnął. Ja przybrałam groźną minę i sięgnęłam po widelec, teraz z kolei ja goniłam ich. Biegnąc potknęłam się o stolik i upadłabym gdyby nie Niall
- Oj ty łam go- pokręcił głowa z politowaniem- i co teraz z tobą będzie?- zapytał ze złowieszczym uśmiechem na ustach i błyskiem w oku. To nie wróży nic dobrego
- Zaraz pójdę do głupiej pracy i będę się szczerzyła do każdego jaki idiotka- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Och Julia wiesz że właśnie obraziłaś najukochańszą restauracje Nialla, to bardzo nie ładnie- zganiał mnie na żarty Zayn i puścił mi oczko. Za to Niall zaczął udawać że płacze. Reszta rzuciła się go pocieszyć.
- Nie wiem czy ci to kiedyś wybaczę- szlochał- no chyba że... dostana buziaka- dodał z błyszczącymi oczyma. Wystawił się i wskazał palcem policzek. Zrezygnowana pochyliłam się i dałam blondynowi buziaka.
-Echem...- chrząkną Harry- sądzę że będę mówić w imieniu całej reszty...- zrobił dłuższą przerwę- My... znaczy ja Lou Liam i Zayn czujemy się pokrzywdzeni i żądamy odszkodowania w postaci jednego buziaka na każdym z policzków- powiedział szczerząc się- no... oczywiście poza Niallem on już swojego dostał- dodał i zrobił oczka jak kot ze Shreka a za nim poszła cała reszta.
- Ja ze swojego buziaka zrezygnuję- powiedział Liam czego mogłam się spodziewa. A widząc dziwną minę Lou zaraz dodał- wiesz potrzebuję jeszcze czasu na to by się otrząsnąć... -No cóż twoja strata- Marchewa wzruszył ramionami- A co do ciebie- zwrócił się do mnie- czas na nasze odszkodowanie- powiedział i wskazał policzek. Podobnie zrobiła pozostała dwójka. Wzruszyłam ramionami i dałam buziaka Louisowi i Zaynowi a kiedy pochyliłam się nad Harrym on przekręcił twarz tak ze pocałowałam go w usta a nie w policzek.
-Harry!!!!- krzyknęłam- co ty robisz?!
-Nic- odpowiedział z niewinną minką. Reszta chłopców zaczęła bić brawo ale Niall nie podniecał się tym tak bardzo jak reszta. Kiedy wszyscy się uspokoili odezwał się Lou
- Wyjeżdżamy już niedługo wiec radze ci się pakować. No i zadzwoń do szefa ze porywa cię pięciu super seksownych chłopaków i że nie wiesz kiedy wrócisz.- uśmiechnął się- A tak na marginesie masz marchewkę??-spytał z nadzieja w głosie. -Jasne jest w lodówce częstuj się- brunet zrobił rozanieloną minę i poszedł do kuchni -Mam świetny plan- wykrzyknął uradowany Harry- Nie dzwoń do szefa! My to zrobimy!-ucieszył się.
-Jak chcecie- Loczek aż podskoczył z radości- Ja idę się spakować. Tylko grzecznie mi tutaj-dodałam z groźną miną i roześmiałam się, w podskokach ruszyłam na górę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz