sobota, 20 października 2012

Rozdział 14

oczami Julii
Harry pomógł mi wejść do środka i poprowadził mnie do kuchni. Usadził mnie przy stole a po chwili stała przede mną miska gorącego chilli. Louis poszedł sprawdzić co z Niallem no i zanieś mu jedzenie, nie można go przecież głodzić. Grzebałam w talerzu, tak jakoś przeszła mi ochota na to chilli. Niestety Loczek to zauważył i przejął ode mnie łyżkę no i oczywiście zaczął mnie karmić.
-Otwórz buzię pociąg jedzie.-gaworzył do mnie jak do dziecka.
-Harry przestań poradzę sobie.-próbowałam wyrwać mi łyżkę... na moje nieszczęście ta przepychanka zakończyła siew wojną na jedzenie. Zayn zaraz się do nas przyłączył, śmiałam się do upadłego i zabawa trwałaby pewnie jeszcze długo gdybym nie walnęła się w nogę i nie spadła z krzesła. Syknęłam z bólu i skuliłam się na ziemi. Zayn zaraz do mnie doskoczył i podniósł a potem położył mnie na kanapę. Harry natomiast krzyknął do Liama by przyniósł apteczka sam pobiegł po lód. Nawet zaaferowany Louis wpadł do salonu.
-Co oni ci zrobili?-zapytał zaniepokojony.
-Lou uspokój się spadłam z krzesła a gdyby nie Zayn nadal bym leżała na ziemi.... to moja wina.-wyjaśniłam.
-Dobra tylko nie bij...-podniósł ręce w obronnym geście- i nie wykonuj zbyt gwałtownych ruchów bo to dla ciebie zawsze się źle kończy.- zaśmiał się.
-Och chodź tu-powiedziałam – no i oczywiście wy też muszę wam podziękować za ocalenie życia. Jesteście bomba. Cała piątka.-przytuliłam ich.
-No to teraz została nam tylko sprawa Nialla- stwierdził Liam- wiem że to nie jest najlepszy moment ale im szybciej to załatwimy tym lepiej. Lou co się z nim dzieje?
-To co zwykle kiedy coś go gryzie je w całym domku walają się opakowania po żelkach. lodach i cukierkach.- powiedział
-Będę musiała z nim pogadać- postanowiłam. Chłopcy jeszcze rozmawiali a ja się temu przysłuchiwałam ale nagle ich słowa straciły sens i oczy zaczęły mi się zamykać... Zasnęłam.

oczami Nialla
Słyszę że reszta o czymś rozmawia. Trochę mi smutno ponieważ nie pojechałem z nimi po Julię ale miałem powiedzieć że ja kocham przy następnym naszym spotkaniu ale na razie nie jestem gotowy. Niełatwo będzie mi patrzeć na jej cierpienie ale nie widzę innego wyjścia. Nagle chłopcy zaczęli mówić szeptem a głosu Julii nie słyszę już od dłuższego czasu.
-Pewnie zasnęła- pomyślałem. A reszta się chyba rozeszła bo widzę z okna ze Liam i Louis gdzieś jadą. A do tego Harry i Zayn weszli do pokoju Lou i zaczęli bić się o pada do PlayStation. Widzę to wszystko ponieważ w doku są dwa okna jedno wychodzące na parking przed domem a drugie właśnie na okna Louisa. Teraz jest moja szansa mogę wejść do domu niepostrzeżenie ją zobaczyć. Skradanie mam opanowane do perfekcji dzięki nocnemu wyjadaniu z lodówki.. Raz dwa i byłem w salonie. Spała... leżała na kanapę uśmiechnięta nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją. Na szczęście się nie obudziła... wyglądała tak ślicznie i tak niewinnie. Pewnie jej smutno ale nie mogę jej narażać na to wszystko to zbyt okrutne. ,,Czemu jak ją zaatakowali zadzwoniła do Harrego a nie do mnie?: zastanawiałem się ,, Zrobiłem coś nie tak?” zapytałem samego siebie ,, Oczywiście że tak głąbie unikasz jej” skarciłem się ,, I do tego gadasz sam do siebie” Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł... wyjąłem telefon z kieszeni.
-Mamo-powiedziałem do słuchawki- mogę przyjechać do domu tak na kilka dni?
-Ależ oczywiście synku nie rozumiem czemu się pytasz, to jest i zawsze będzie twój dom- odpowiedziała uradowana- upiekę twoje ulubione ciasteczka.
-Dobrze mama zaraz wsiadam do autokaru a potem na łódź i jadę do ciebie. Tak bardzo się stęskniłem. - rozłączyłem się i poszedłem do pokoju się pakować. Jeszcze w przelocie spojrzałem na Julie. Zrobię wszystko aby była szczęśliwa nawet jeśli to znaczy że muszę zniknąć na jakiś czas. Kiedy skończyłem pakowanie postanowiłem zaczekać na Louisa bo ktoś musi mnie zawieźć na autokar. Rzuciłem się na łóżko i na moje nieszczęście zasnąłem. Obudził mnie Zayn wchodząc do pokoju.
-Stary co się z tobą dzieje podoba ci się dziewczyna a ty jej unikasz. Weź się w garść bo tak jak powiedział Lou takie dziewczyny długo nie pozostają wolne. Julia to naprawdę fajna laska i w pełni na nią zasługujesz. Gadaj co cie gryzie..-zażądał.
-Ja ją naprawdę kocham...- zacząłem- ty jej nawet nie widziałeś jak siedziała i płakała i to wszystko prze zemnie i tych wrednych ludzi. Kiedy wydamy album będzie gorzej a jak już będziemy w pełni sławni ... to są dopiero początki naszej kariery przecież dopiero niedawno skończył się X-factor a ma mamy na koncie dopiero trzy piosenki. Wiesz że Simon zrobi wszystko aby nasza kariera pięła się w górę a wraz z iniom blendzie rosła liczba ,,,fanek”- zrobiłem cudzysłów w powietrzu.- Nie wiem czy ona to wszystko wytrzyma tą całą krytykę. Dlatego postanowiłem wyjechać do Irlandii. Beze mnie będzie jej lepiej. Kurna stary nic nie układa się tak jak powinno niby jestem znany znalazłem dziewczynę moich marzeń ale co z tego jeśli nie potrafię jej powiedzie że ja kocham . Chrzanić to- wymoknąłem i kopnąłem krzesło,które stało najbliżej. Zayn chwile milczał zapewne myśląc co mi powiedzieć.
Po pierwsze: nigdzie nie bo jedziesz z nami i to już jutro.- faktycznie w myślach przyznałem mu racje- Po drugie: nie możesz uciekać od niej teraz kiedy wszystko wali się jej na głowę na pewno nie będzie jej lepiej kiedy się od niej odwrócimy teraz trzeba ja wspierać w każdy możliwy sposób. Wie weź się w garść i idź do niej nim będzie za późno-poklepał mnie po ramieniu i wyszedł. Nie ma to jak rada Zayna pomyślałem sięgając po telefon.
-Słucham cie ty mój skarbusiu kochany-usłyszałem w słuchawce wesoły szczebiot mamy.
-Wiesz mamo-zacząłem -jednak nie mogę przyjechać ... przepraszam kompletnie zapomniałem że jutro wyjeżdżamy z chłopakami. -powiedziałem.
-Och... no cóż... nic nie szkodzi.- powiedziała ale ja i tak wiedziałem ze bardzo szkodzi.
-Ale jak tylko wrócimy do Londynu zaraz do ciebie przyjadę i kto wie może wezmę ze sobą kogoś jeszcze.- próbowałem przekierował rozmowę na inny temat.
-Co ta za jedna? jak się nazywa?-zaczęła mnie powypytywać o Julię. Opowiedziałem jej wszystko od początku znaczy od spotkania w Nandos po tą rozmowę. Kiedy skończyłem zapadła cisza.
-Z twojej wypowiedzi wynika ze to jest najprawdziwsza miłość i nie wolno ci jej zaprzepaszczać. Zayn ma rację chłopak wie co mówi-powiedział mama- a teraz leć do niej i nie udawaj nikogo innego. Prawdziwy ty jest słodki i opiekuńczy a tego tej dziewczynie trzeba.- poradziła mi.
-Dobrze mamo., postaram się.
-I pamiętaj bez względu na wszystko słuchaj swego serca ono prawdę ci powie. Papa kochanie- pożegnała się. Kiedy zszedłem na dół poczułem piękny zapach dochodzący z kuchni.
-Co tak pięknie pachnie.-spytałem otwierając drzwi.
-Ciastka-odpowiedziała stojąca a raczej siedząca Julia. W pierwszej chwili tego nie zauważyłem ale ona siedział na wózku inwalidzkim i wcale nie była z tego powodu zrozpaczona była raczej spokojna. W przeciwieństwie do mnie.
-Co ci się stało? Czemu siedzisz na wózku?-nawet nie próbowałem udawać że mnie nie przestraszyła.
-Ktoś mnie zaatakował w lesie wiec zadzwoniłam po Harrego i przyjechaliśmy tutaj, potem zasnęłam a gdy się obudziłam Harry kazał mi siedzieć na tym.-wskazała na wózek. -Twoi koledzy są strasznie nadopiekuńczy. -stwierdziła.
-Ooo zanosi się na bardzo poważna rozmowę ja chyba zniknę z pola rażenia. -powiedział Harry i wyszedł z kuchni w ślad za nim poszli Zayn i Liam Lou pewnie był z Eleanor.
-Tchórze-szepnąłem pod nosem.
-słyszałem- krzyknął Hazza za swojego pokoju-ale policzę się z tobą jak Julia już skończy.
-Obawiam się ze nie będzie już czego zbierać.-powiedział Liam- A teraz wybaczcie idę do Danielle nie czekajcie na mnie będę późno.- i wyszedł.
-To w takim razie my idziemy się przejść.- powiedział Zayn ciągnąc Harrego po schodach i niemal na siłę wkładając mu buty. - Nie przeszkadzajcie sobie dodał jeszcze i wyszli.
-No to zostaliśmy sami-spróbowałem rozluźnić atmosferę.
-Masz mi coś do powiedzenia-spytała.
-Nawet nie wiesz jak dużo- powiedziałem i zacząłem swoją opowiedziałem jej swoja historię. Przedstawiłem jej cały swój tok myślenia rozmowę z Zaynem i mamą. A ona patrzyła.
-Coś jeszcze?- spytała kiedy skończyłem.
-Tak, wiesz kiedyś sobie coś obiecałem i muszę to powiedzieć... ja... KOCHAM CIĘ- uff.. wyrzuciłem to z siebie. Ona podjechała do mnie i pociągnęła mnie tak abym był mniej więcej na jej poziomie i pocałowała mnie prosto w usta długo i słodko. Jej usta smakowały malinami i ciastkiem.
-Mmm... to znaczy że jesteśmy razem?-spytałem
-Raczej tak ale musisz przestać traktować mnie jak mała dziewczynkę. Naprawdę potrafię sobie poradzić tylko musisz we mnie uwierzyć. Pamiętaj że jestem już duża. A wtedy kiedy płakałam to nie przez tych ludzi to po prostu musiało ze mnie jakoś wypłynąć. W gimnazjum było podobnie zdążyłam przywyknąć... Najbardziej zabolał cios zadany przez NIĄ tak to bolało... Potem jeszcze tobie coś się stało i nie wiedziałam co się dzieje, tak bardzo się o ciebie martwiłam... teraz wiem że chciałeś mojego dobra ale więcej tego nie rób ty mały niemądry Irlandczyku.- powiedziała i po prostu wstała i się do mnie przytuliła.
-Ale jak... czemu.. ?-zacząłem się jąkać.
-Kto powiedział ze ten wózek jest ni potrzebny- zaśmiała się – ale chłopcy tak dobrze się bawią opiekując się mną że nie mam serca im tego odmówić. No a do tego Liam powiedział ze jutro powinno być wszystko w porządku. - Zaśmiałem się, wziąłem ja na ręce i zakręciłem w około ona się śmiała tym swoim pięknym perlistym śmiechem.
Nagle usłyszeliśmy chrzęst zamka i śmiechy pozostałej trójki pewnie spotkali się po drodze... Julii natychmiast odskoczyła ode mnie i rzuciła się w stroną wózka, na szczęście zdarzyła na czas bo Lou zapewne wyczuł zapach ciastek i wkroczył do kuchni.
-Ej Julia pamiętasz swoja obietnicę coś tam o mleku i bajce na dobranoc?-zagadnął stojący za Louisem Harry.
-Tak oczywiście że pamiętam ale tak jakoś noga mnie boli, chyba jeszcze bardziej niż wcześniej.-powiedziała i zrobiła smutną minkę.
-Och nie przejmuj się zaraz się tobą zajmiemy- powiedział Loczek i zawołał Zayna do kuchni. Po chwili cała trójka skakała przy niej wynajdując coraz to nowsze udogodnienia.
-No dzisiaj śpisz w pokoju Nialla... ponieważ on ma najlepsze łóżko. Pójdziemy wszystko przygotować na razie on się tobą zaopiekuje- powiedział Zayn wskazując na mnie. Kiedy tak na nich patrzyłem nie mogłem wyjść z podziwu. Jedna dziewczyna zrobiła z nimi coś czego ja próbuję od miesięcy. Starałem się zachować powagę ale w każdej chwili mogłem wybuchnąć, w końcu wszyscy wyszli. Znowu byliśmy sami.
-Dziewczyno jesteś niesamowita- szepnąłem
-Wiem- przyznała skromnie- niech się poczują jak super bohaterzy. To im podniesie samooceną i w ogóle na i ja na tym trochę skorzystam.- przyznała
-Nie podejrzewałem że jesteś taka cwana- powiedziałem
-Wiele rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz- powiedziała tajemniczo. Chciałem ją jeszcze o coś spytać ale wpadli chłopcy i zabrali ją na górę. A ja zostałem sam znów.  

*******************************************************

 Heeej!! Jak już mówiłam jednak ktoś czyta tego bloga !!! Naprawdę się cieszę. Tylko... niby jest to 200 odwiedzin ale nikt tego nie komentuje :(( wiec mi przykro... Proszę może mogłybyście trochę pomóc Jeden mały komentarz??  To nic nie kosztuje a dla mnie jest bardzo ważne. To jak skomentujecie?? Od razu wielkie dzięki. No a tu jak zwykle dla was tak na dobry początek dnia :****






 

1 komentarz:

  1. Ja nie będę tego komentowała pamiętaj :*
    Anonim....myśl kto to ja... wytęzaj umysł...:D

    OdpowiedzUsuń