oczami
Julii
Harry
pomógł mi wejść do środka i poprowadził mnie do kuchni.
Usadził mnie przy stole a po chwili stała przede mną miska
gorącego chilli. Louis poszedł sprawdzić co z Niallem no i zanieś
mu jedzenie, nie można go przecież głodzić. Grzebałam w talerzu,
tak jakoś przeszła mi ochota na to chilli. Niestety Loczek to
zauważył i przejął ode mnie łyżkę no i oczywiście zaczął
mnie karmić.
-Otwórz
buzię pociąg jedzie.-gaworzył do mnie jak do dziecka.
-Harry
przestań poradzę sobie.-próbowałam wyrwać mi łyżkę... na moje
nieszczęście ta przepychanka zakończyła
siew wojną na jedzenie. Zayn zaraz się do nas przyłączył, śmiałam się do upadłego i zabawa trwałaby pewnie jeszcze długo gdybym nie
walnęła się w nogę i nie spadła z
krzesła. Syknęłam z bólu i
skuliłam się na ziemi. Zayn zaraz do mnie
doskoczył i podniósł a potem położył mnie na kanapę.
Harry natomiast krzyknął do Liama by
przyniósł apteczka sam pobiegł po lód. Nawet
zaaferowany Louis wpadł do salonu.
-Co
oni ci zrobili?-zapytał zaniepokojony.
-Lou
uspokój się spadłam z krzesła a gdyby nie Zayn nadal bym
leżała na ziemi.... to moja wina.-wyjaśniłam.
-Dobra
tylko nie bij...-podniósł ręce w obronnym geście- i nie
wykonuj zbyt gwałtownych ruchów bo to dla ciebie zawsze się
źle kończy.- zaśmiał się.
-Och
chodź tu-powiedziałam – no i oczywiście wy też muszę wam
podziękować za ocalenie życia. Jesteście
bomba. Cała piątka.-przytuliłam ich.
-No
to teraz została nam tylko sprawa Nialla- stwierdził Liam- wiem
że to nie jest najlepszy moment ale
im szybciej to załatwimy tym lepiej. Lou co się z nim dzieje?
-To
co zwykle kiedy coś go gryzie je w całym domku walają się
opakowania po żelkach. lodach i cukierkach.- powiedział
-Będę
musiała z nim pogadać- postanowiłam. Chłopcy jeszcze rozmawiali a
ja się temu przysłuchiwałam ale nagle ich słowa straciły sens i
oczy zaczęły mi się zamykać...
Zasnęłam.
oczami
Nialla
Słyszę
że reszta o czymś rozmawia. Trochę mi
smutno ponieważ nie pojechałem z nimi po Julię ale miałem
powiedzieć że ja kocham przy następnym
naszym spotkaniu ale na razie nie jestem
gotowy. Niełatwo będzie mi patrzeć na jej cierpienie ale nie widzę
innego wyjścia. Nagle chłopcy zaczęli mówić szeptem a
głosu Julii nie słyszę już od dłuższego czasu.
-Pewnie
zasnęła- pomyślałem. A reszta się chyba rozeszła bo widzę z
okna ze Liam i Louis gdzieś jadą. A do tego Harry i Zayn weszli do
pokoju Lou i zaczęli bić się o pada do PlayStation. Widzę to
wszystko ponieważ w doku są dwa okna jedno wychodzące na parking
przed domem a drugie właśnie na okna Louisa. Teraz jest moja szansa
mogę wejść do domu niepostrzeżenie ją zobaczyć. Skradanie mam
opanowane do perfekcji dzięki nocnemu wyjadaniu z lodówki..
Raz dwa i byłem w salonie. Spała... leżała na kanapę
uśmiechnięta nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją. Na
szczęście się nie obudziła... wyglądała tak ślicznie i tak
niewinnie. Pewnie jej smutno ale nie mogę jej narażać na to
wszystko to zbyt okrutne. ,,Czemu jak ją zaatakowali zadzwoniła do
Harrego a nie do mnie?: zastanawiałem się ,, Zrobiłem coś nie
tak?” zapytałem samego siebie ,, Oczywiście że tak głąbie
unikasz jej” skarciłem się ,, I do tego gadasz sam do siebie”
Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł... wyjąłem telefon z
kieszeni.
-Mamo-powiedziałem
do słuchawki- mogę przyjechać do domu tak na kilka dni?
-Ależ
oczywiście synku nie rozumiem czemu się pytasz, to jest i zawsze
będzie twój dom- odpowiedziała uradowana- upiekę twoje
ulubione ciasteczka.
-Dobrze
mama zaraz wsiadam do autokaru a potem na łódź i jadę do
ciebie. Tak bardzo się stęskniłem. - rozłączyłem się i poszedłem
do pokoju się pakować. Jeszcze w przelocie spojrzałem na Julie.
Zrobię wszystko aby była szczęśliwa nawet jeśli to znaczy że muszę zniknąć na jakiś czas. Kiedy skończyłem pakowanie
postanowiłem zaczekać na Louisa bo ktoś musi mnie zawieźć na
autokar. Rzuciłem się na łóżko i na moje nieszczęście
zasnąłem. Obudził mnie Zayn wchodząc do pokoju.
-Stary
co się z tobą dzieje podoba ci się dziewczyna a ty jej unikasz. Weź się w garść bo tak jak powiedział Lou takie dziewczyny długo nie
pozostają wolne. Julia to naprawdę fajna laska i w pełni na nią
zasługujesz. Gadaj co cie gryzie..-zażądał.
-Ja
ją naprawdę kocham...- zacząłem- ty jej nawet nie widziałeś jak
siedziała i płakała i to wszystko prze zemnie i tych wrednych
ludzi. Kiedy wydamy album będzie gorzej a jak już będziemy w pełni
sławni ... to są dopiero początki naszej kariery przecież dopiero
niedawno skończył się X-factor a ma mamy na koncie dopiero trzy
piosenki. Wiesz że Simon zrobi wszystko aby nasza kariera pięła
się w górę a wraz z iniom blendzie
rosła liczba
,,,fanek”- zrobiłem cudzysłów w powietrzu.- Nie
wiem czy ona to wszystko wytrzyma tą całą krytykę. Dlatego
postanowiłem wyjechać do Irlandii. Beze
mnie będzie jej lepiej. Kurna stary nic nie układa się tak jak
powinno niby jestem znany znalazłem dziewczynę moich marzeń ale co
z tego jeśli nie potrafię jej powiedzie
że ja kocham . Chrzanić to- wymoknąłem i kopnąłem
krzesło,które stało najbliżej. Zayn chwile milczał zapewne
myśląc co mi powiedzieć.
Po
pierwsze: nigdzie nie bo jedziesz z nami i to już jutro.- faktycznie
w myślach przyznałem mu racje- Po drugie: nie możesz uciekać
od niej teraz kiedy wszystko wali się jej
na głowę na pewno nie będzie jej lepiej
kiedy się od niej odwrócimy teraz
trzeba ja wspierać w każdy możliwy
sposób. Wie weź się w garść i idź do niej nim będzie
za późno-poklepał mnie po ramieniu i wyszedł. Nie ma to jak
rada Zayna pomyślałem sięgając po
telefon.
-Słucham
cie ty mój skarbusiu kochany-usłyszałem w słuchawce wesoły
szczebiot mamy.
-Wiesz
mamo-zacząłem -jednak nie mogę przyjechać
... przepraszam kompletnie zapomniałem że jutro wyjeżdżamy z
chłopakami. -powiedziałem.
-Och...
no cóż... nic nie szkodzi.- powiedziała ale ja i tak
wiedziałem ze bardzo szkodzi.
-Ale
jak tylko wrócimy do Londynu zaraz do ciebie przyjadę i kto
wie może wezmę ze sobą
kogoś jeszcze.- próbowałem przekierował
rozmowę na inny temat.
-Co
ta za jedna? jak się nazywa?-zaczęła mnie
powypytywać o Julię. Opowiedziałem jej
wszystko od początku znaczy od spotkania w
Nandos po tą rozmowę. Kiedy skończyłem zapadła cisza.
-Z
twojej wypowiedzi wynika ze to jest najprawdziwsza miłość
i nie wolno ci jej zaprzepaszczać. Zayn ma
rację chłopak wie co mówi-powiedział mama- a teraz leć do
niej i nie udawaj nikogo innego. Prawdziwy ty jest słodki i
opiekuńczy a tego tej dziewczynie trzeba.- poradziła mi.
-Dobrze
mamo., postaram się.
-I
pamiętaj bez względu na wszystko słuchaj swego serca ono prawdę
ci powie. Papa kochanie- pożegnała się. Kiedy zszedłem na dół
poczułem piękny zapach dochodzący z kuchni.
-Co
tak pięknie pachnie.-spytałem otwierając
drzwi.
-Ciastka-odpowiedziała
stojąca a raczej siedząca Julia. W pierwszej chwili tego nie
zauważyłem ale ona siedział na wózku inwalidzkim i wcale
nie była z tego powodu zrozpaczona była
raczej spokojna. W przeciwieństwie do mnie.
-Co
ci się stało? Czemu siedzisz na wózku?-nawet nie próbowałem
udawać że mnie nie przestraszyła.
-Ktoś
mnie zaatakował w lesie wiec zadzwoniłam po Harrego i
przyjechaliśmy tutaj, potem zasnęłam a
gdy się obudziłam Harry kazał mi siedzieć
na tym.-wskazała na wózek. -Twoi koledzy są strasznie
nadopiekuńczy. -stwierdziła.
-Ooo
zanosi się na bardzo poważna rozmowę ja chyba zniknę z pola
rażenia. -powiedział Harry i wyszedł z kuchni w ślad za nim
poszli Zayn i Liam Lou pewnie był z
Eleanor.
-Tchórze-szepnąłem
pod nosem.
-słyszałem-
krzyknął Hazza za swojego pokoju-ale policzę się z tobą jak
Julia już skończy.
-Obawiam się ze nie będzie już czego zbierać.-powiedział
Liam- A teraz wybaczcie idę do Danielle nie czekajcie na mnie będę
późno.- i wyszedł.
-To
w takim razie my idziemy się przejść.-
powiedział Zayn ciągnąc Harrego po schodach i niemal na siłę
wkładając mu buty. - Nie przeszkadzajcie
sobie dodał jeszcze i wyszli.
-No
to zostaliśmy sami-spróbowałem rozluźnić
atmosferę.
-Masz
mi coś do powiedzenia-spytała.
-Nawet
nie wiesz jak dużo- powiedziałem i zacząłem swoją opowiedziałem
jej swoja historię. Przedstawiłem jej cały swój tok
myślenia rozmowę z Zaynem i mamą. A ona
patrzyła.
-Coś
jeszcze?- spytała kiedy skończyłem.
-Tak,
wiesz kiedyś sobie coś obiecałem i muszę to powiedzieć...
ja... KOCHAM CIĘ- uff.. wyrzuciłem to z siebie. Ona podjechała do
mnie i pociągnęła mnie tak abym był mniej więcej na jej poziomie
i pocałowała mnie prosto w usta długo i
słodko. Jej usta smakowały malinami i ciastkiem.
-Mmm...
to znaczy że jesteśmy razem?-spytałem
-Raczej
tak ale musisz przestać traktować mnie
jak mała dziewczynkę. Naprawdę potrafię sobie poradzić tylko
musisz we mnie uwierzyć. Pamiętaj
że jestem już duża. A wtedy kiedy płakałam to nie przez tych
ludzi to po prostu musiało ze mnie jakoś wypłynąć.
W gimnazjum było podobnie zdążyłam przywyknąć...
Najbardziej zabolał cios zadany przez NIĄ tak to bolało... Potem
jeszcze tobie coś się stało i nie wiedziałam co się dzieje, tak
bardzo się o ciebie martwiłam... teraz wiem że chciałeś mojego
dobra ale więcej tego nie rób ty mały niemądry
Irlandczyku.- powiedziała i po prostu wstała i się do mnie
przytuliła.
-Ale
jak... czemu.. ?-zacząłem się jąkać.
-Kto
powiedział ze ten wózek jest ni potrzebny- zaśmiała się –
ale chłopcy tak dobrze się bawią opiekując się mną że nie mam
serca im tego odmówić. No a do tego Liam powiedział ze jutro
powinno być wszystko w porządku. - Zaśmiałem się, wziąłem ja
na ręce i zakręciłem w około ona się śmiała tym swoim pięknym
perlistym śmiechem.
Nagle
usłyszeliśmy chrzęst zamka i śmiechy pozostałej trójki
pewnie spotkali się po drodze... Julii natychmiast odskoczyła ode
mnie i rzuciła się w stroną wózka, na szczęście zdarzyła
na czas bo Lou zapewne wyczuł zapach ciastek i wkroczył do kuchni.
-Ej
Julia pamiętasz swoja obietnicę coś tam o mleku i bajce na
dobranoc?-zagadnął stojący za Louisem Harry.
-Tak
oczywiście że pamiętam ale tak jakoś noga mnie boli, chyba
jeszcze bardziej niż wcześniej.-powiedziała i zrobiła smutną
minkę.
-Och
nie przejmuj się zaraz się tobą zajmiemy- powiedział Loczek i
zawołał Zayna do kuchni. Po chwili cała trójka skakała
przy niej wynajdując coraz to nowsze udogodnienia.
-No
dzisiaj śpisz w pokoju Nialla... ponieważ on ma najlepsze łóżko.
Pójdziemy wszystko przygotować na razie on się tobą
zaopiekuje- powiedział Zayn wskazując na mnie. Kiedy tak na nich
patrzyłem nie mogłem wyjść z podziwu. Jedna dziewczyna zrobiła z
nimi coś czego ja próbuję od miesięcy. Starałem się
zachować powagę ale w każdej chwili mogłem wybuchnąć, w końcu
wszyscy wyszli. Znowu byliśmy sami.
-Dziewczyno
jesteś niesamowita- szepnąłem
-Wiem-
przyznała skromnie- niech się poczują jak super bohaterzy. To im
podniesie samooceną i w ogóle na i ja na tym trochę
skorzystam.- przyznała
-Nie
podejrzewałem że jesteś taka cwana- powiedziałem
-Wiele
rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz- powiedziała tajemniczo. Chciałem
ją jeszcze o coś spytać ale wpadli chłopcy i zabrali ją na górę.
A ja zostałem sam znów.
*******************************************************
Heeej!! Jak już mówiłam jednak ktoś czyta tego bloga !!! Naprawdę się cieszę. Tylko... niby jest to 200 odwiedzin ale nikt tego nie komentuje :(( wiec mi przykro... Proszę może mogłybyście trochę pomóc Jeden mały komentarz?? To nic nie kosztuje a dla mnie jest bardzo ważne. To jak skomentujecie?? Od razu wielkie dzięki. No a tu jak zwykle dla was tak na dobry początek dnia :****