niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 20



                                              *Zayn *



Mam wrażenie ze Julia i Niall coś knują... na ale cóż to ich sprawa. Teraz po tym jak wygadałem się Irlandczykowi czuje się o wiele lepiej niż wcześniej. Chociaż wolałbym siedzieć sam niż obok rozświergotanego Harrego, który rozwodził się nad tym jaka ta nowa piosenka jest świetna i oczywiście nie zapomniał dodać ze to On ją napisał. Włożyłem słuchawki do uszu  tak by tego nie zauważył i puściłem piosenkę Michaela Jacksona  pt, You are not alone. Idealnie pasowała do mojego humoru. Teraz a dokładnie za trzy dni moja najmłodsza siostra obchodzi urodziny a ja niestety nie mogę na nie iść.. Nagle poczułem ostry ból  w ramieniu. Spojrzałem na Harrego, jednak jest bardziej spostrzegawczy niż sądziłem. Zrezygnowany zdjąłem słuchawki.
-Co ty sobie myślisz!!!- zaczął Harry- Ja ci tu mówię jakie mam plany i pomysły wobec naszego zespołu ty sobie zakładasz słuchawki i mnie ignorujesz!?- bulwersował się chociaż wiedziałem że dopiero się rozkręca.
-Ale...- spróbowałem coś powiedzieć .
-Nie przerywaj mi jak na ciebie krzyczę- zawołał zupełnie jak moja mama... na prawie.
-Naprawdę Zayn nie jesteś pępkiem świata., To że jesteś smutny nie znaczy ze możesz ignorować innych. Jesteś okropny!!!- krzyknął 
Postanowiłem zaryzykować i włożyłem jedna słuchawkę jednocześnie nie tracąc kontaktu wzrokowego... a następnie druga. Przywołałem na twarz skruszona minę i patrzyłem na tyradę Loczka słuchając piosenek MJ. Harry w ogóle sie nie zorientował. jeśli z zespołem nie wyjdzie to zostanę aktorem naprawdę jestem w tym dobry. Tak wiec Hazza nieświadomie poprawił mi humor. A ja patrzyłem dalej-walcząc ze śmiechem- na zbulwersowanego Harrego ,który ani myślał się uspokoić a wręcz przeciwnie szalał jak nie wiem co. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak wkurzonego. Kiedy wylądowaliśmy, spokojnie wyjąłem słuchawki z uszu.
-Skończyłeś?- spytałem zdębiałego Loczka  ale nie doczekałem się reakcji wiec wziąłem bagaż podręczny i ruszyłem w stronę wyjścia. A Harry tam stał nie mogąc uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Wyszedł dopiero kiedy stewardessa  poprosiła go do wyjścia. Naciągnąłem kurtkę na plecy i już nie mogłem powstrzymywać śmiechu... jednak nie ma to jak przyjaciel.  


* * * * * * * * * * * * ** *  * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Hejka dziewczyny!!! Przepraszam że taki krótki ten rozdział ale miałam lekki kryzys i w ogóle miałam okropnego doła =(  Następnym razem postaram się żeby było dłużej. No i tu jak zwykle obrazek dla was
 

1 komentarz:

  1. No krótki , ale mam nadzieję że następny będzie dłuższy . . :**
    ja humor poprawiam sobie nowym teledyskiem 1D < 3
    Czekam na nowy rozdział . . ;)
    Daj znać jak dodasz u mnie :) Dziękuje :*
    http://opowiadanie-one-direction-only-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń